czwartek, 10 stycznia 2013

Kurdeno.

  Niech to szlag. Mój komputer padł ofiarą podłego wirusa. Pożarł i starł na proch cały mój Folder Bazę z tekstami, zdjęciami, filmami i czym jeszcze. Unieszkodliwił antywirusa i wlazł jak do siebie. Ale bramy zostały zamknięte, a bestia uwięziona. Nie ma ucieczki i prędzej pożoga strawi cały system, nim to coś ujdzie stąd żywcem. Wytaczam haubice, wgrywam nowy antywirus. Nie obchodzi mnie już zawartość tamtego folderu, już się wypłakałem... nieważne. Teraz chodzi już tylko o zemstę. Będzie krwawa. Ma ścierwo zginąć, w potwornych męczarniach, będzie palony ogniem, szarpany stalą i bity pokrzywami. Gdy już z nim skończą spuszczone z łańcucha antywirusa wściekłe psy, gdy już zadepczę go do samej ziemi, tak że od szyi w dół będzie grubości kartki papieru- splunę plugastwu w twarz i spuszczę w toalecie. Argh. 

Antywirus już robi swoje. 

 Po całonocnej obławie, która skutecznie odciągała mnie od obowiązków służbowych, na 1 136 400 wylegitymowanych i zeskanowanych mieszkańców mojego laptopa, zostało schwytanych dwóch terrorystów. Ich bezprzykładna zbrodnia została przykładnie ukarana. Tylko dwie chore komórki dokonały takich niepowetowanych strat.

 Laptop ogłasza tydzień żałoby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czym się różni jeden porządny człowiek od drugiego?