czwartek, 26 listopada 2015

Zalążek bloga podróżniczego!

    Swego czasu okazało się, że w Bieszczadach te tzw. "góry" sięgają najwyżej do kolan.

  Brat w tychże Bieszczadach z nudów czyta książkę po zmroku. Gdyby spojrzeć na okładkę, wyszłoby, że Strugackich. Zuch!


  Wędrowaliśmy do samego zmroku. Czasem wypadało nawet 14 godzin marszu! Dlaczego tak długo?


  Ponieważ padaliśmy bez życia ok. godziny 20:30, przespawszy około 8 godzin, mogliśmy wyspani i w miarę bezboleśnie opuszczać schroniska przed bladym świtem! Dzięki temu, schodziliśmy z głównych szlaków na pół godziny przed otwarciem parkingów tam, hen hen, na dole. Ekhem, "na dole".



  Ostateczny bilans wyniósł nas jakieś 100 km, gdy nagle skończyła nam się Polska i zaczęła Ukraina. Toteż zawróciliśmy do Ustrzyk Górnych, legliśmy na poboczu i czekaliśmy na bus do Sanoka. Jak się policzy na palcach, to się nie wydaje daleko - ale warto pamiętać, że amplituda wysokości była licząca się, do tego +30 stopniowe upały dawały w kość. W grze Far Cry 2 był taki efekt oczopląsu aktywującego się po kilku sekundach biegu - sądziłem, że to tylko takie efekciarstwo, dopóki nie poznałem tego na własnej skórze!

PS Nie zwracajcie uwagi na Evangeliona, chciałem zobaczyć, czy potrafię - nie.

piątek, 6 listopada 2015

Knighst and mechants, taka gra - na pewno wszyscy kojarzą. Po lepszej stronie świata (zachód i zachód za oceanem) przeszła bez echa, ale tak to już było, że jeżeli w ojczyźnie kwitnącej cebuli jakaś produkcja doczekała się przyzwoitej polonizacji a piracka wersja była łatwo dostępna oraz nie przysparzała problemów przy instalacji - hit był murowany.  Do teraz pozostaje obiektem nostalgii, szczycąc się społecznością fanowską, która trwa już drugą dekadę.




Czym się różni jeden porządny człowiek od drugiego?