piątek, 13 czerwca 2014

Nic


  Jedno wielkie $#$#@# z tą sesją. Mówię to z przekonaniem i ulgą, bo leżało mi na sercu. Na pocieszenie, coś wspaniałego, na co się natknąłem w przyjaznej części internetu:

https://www.youtube.com/watch?v=SI3_AdA5ioU


  Może to i nazbyt lapidarnie, bo zwyczajowo notki są tu długie, ale naprawdę, wracając do tej sesji - mózg mam dziurawy jak sito, wszystko wiem przez kwadrans. Wszystkie daty, wszystkie wydarzenia mieszają się i zlewają w jedno. To daje się we znaki era techno. Bez internetu, q.e.d., jestem jak bez powietrza - zupełnie do niczego. No bo po co, mam cokolwiek zakuwać jak ostatni bęcwał, skoro w kieszeni mam całą wiedzę ludzkości. Nieco ułomnie rozłożoną, ale wystarczającą. Jak w opowiadaniach o pilocie Pirxsie. Doprawdy, Lem to geniusz.


https://www.youtube.com/watch?v=RyMSRRNHRos

   Hurry up! Lećcie do kina na Teorię Wszystkiego. Coś wspaniałego. Pozostaje obśmiać maluczkich, oceniających średnio 6.3. Ja tego nie powiem, bo kryję się za fałszywym poczuciem wstydu, ale na szczęście nie wszyscy tak, właśnie od tego mam takiego znajomego, żeby powiedział wprost - taka ocena plebsu gwarantuje niedocenione arcydzieło, jego konsumpcja powinna być świętym obowiązkiem każdego kinomana żyjącego z pełnym poszanowaniem X muzy. Jeżeli przyjąć, że wcale nie aż takie arcydzieło, to plebs staje się co najwyżej tłumem, więc nikt nie jest urażony. Do kina, psie krwie.

"trudno właściwie powiedzieć, o czym jest film Gilliama"

  Na Teutatesa! Naprawdę nie trzeba być żadnym myślicielem żeby pojąć o czym mowa. Owszem, nagromadzenie rzeczy może namieszać w głowie, ale do licha, gdy ruchem kieruje chorobliwie otyły żandarm na wózku, gdy mnisi nie mogą wezwać straży do płonącego kościoła, bo są objęci przysięgą milczenia, gdy najbliższym sąsiadem tego kościoła jest sex-shop, gdy akcja osadzona jest w techno-Londynie... wiadomo, że to nie będzie bajka z mchu i paproci tylko soczysty kawał neo-utopii w pythonowskim sosie. Jak można robić z zalety wadę?



  Dlatego teraz, chyba opowiem Wam kawał, na poprawę humorów, o pewnej Sowie i Wiewiórce z Vampire Hunter D:

  Głupia Wiewiórka zapieprza przez cale lato, jak szalona, zbiera ziarno i orzechy. Urabiała się po łokcie. Pewnego dnia, tuż przed zimą, wylazła jeszcze po coś z dziupli... a tu ją nagle Sowa - łaps - złapała w szpony i gdzieś niesie."O rzesz w mordę", mówi Wiewiórka, "Tyle dobrego jedzenia się zmarnuje"!

  Lubię historię, za jej wielką wymowność, ot co. Albo ta, tym razem na faktach. Powołana w 451 przed Chrystusem komisja decemwirów, na czas swej kadencji przejęła rządy w Rzymie. Mieli ustanowić nowe prawo, ale zasmakowali we władzy. Decemwirowie nie tylko nie zamierzali oddać władzy, ale co więcej, zaczęli terroryzować plebs, żądający ich dymisji. Wówczas nękany plebs po prostu spakował pindelki i wyszedł z miasta. Przerażeni decemwirowie od razu zrzekli się władzy. No tak, to chujowe, być władcą gdy nie ma kim pomiatać.

Czym się różni jeden porządny człowiek od drugiego?