piątek, 12 grudnia 2014

Unikalne rozstrzygnięcie ziemskich spraw i przepoczwarzenie się ludzkości.


  Generalnie, na koncercie, z wyjątkiem wokalistki oraz dziewczyny znajomego, kobiety miały grube nogi. A fe!, krzyknie ktoś, patrząc na mnie z niesmakiem. A i owszem, zwracam uwagę na takie rzeczy, ale nie w sensie, że co to nie ja, raczej idzie o to, że sam jestem chudzielcem. No i na usprawiedliwienie dodam, cała uwaga publiki była zogniskowana na supportującej wokalistce właśnie. Support nie często przyciąga uwagę, zwłaszcza na koncertach zespołów, które same ledwo co przestały parać się tym procederem. Aż pojawiło się poczucie winy, że nie znałem wokalistki wcześniej. Ale nie czas na rozczulanie, support kończył. Czy myślę coś źle? Nie pora na to. Wchodzę na scenę za 3...2...1... bach!.





  Głowy zgromadzonych pod sceną fanów eksplodują, robiąc miejsce wijącym się mackom. Całą atmosferę trafia szlag, z powodu tych kłębiących się macek, rzecz jasna. Na scenę wychodzi menadżer zespołu i wrzeszczy, że w takich warunkach, o graniu nie ma mowy lecz nim skończy mówić, co dalej, jego głowa też ustępuje kołtuniącym się mackom. Głupie, głupie, pieprzone macki.

  Chciałbym móc odesłać do źródła tego gifa, ale za nic nie pamiętam, jak znalazł się na moim dysku.

  Ostatnio najprawszy z prawych filozofów, Gowin, wystrzelił z tzw. "wyższą koniecznością". Wyższa konieczność usprawiedliwi każdą przemoc. Więc nie powiem, co należałoby zrobić z wyższą koniecznością, bo ktoś po praz drugi mógłby zakrzyknąć afe! Gowinowi nieźle, zamiast twarzy byłoby z mackami, żeby na pierwszy rzut oka było widać, jaka to gnida.

– Przepraszam Panią – zapytał – czy zechciałaby pani zapalić?
Ona od razu domyśliła się, że przed chwilą gapił się na jej nogi.
– Wie Pan, zdaje się, że tu nie wolno palić... – i bach! – Proszę pani! czy wszystko w porządku?!– jej macki oplotły nieszczęśnika i zmieliły jego głowę na miazgę.


  To ta scena, w której słychać sygnały karetek i policji, podchodzą sanitariusze, okrywają trzęsącego się poszkodowanego termicznym kocem, i skulonego, prowadzą do ambulansu, szepcząc uspokajająco. Nie zdążył ostrzec sanitariuszy nim jego głowa eksplodowała. Sanitariusze szturmem ładują się do klubu muzycznego.

Oczom sanitariuszy ukazało się prawdziwe piekło.

– Natychmiast wezwijcie więcej sanitariuszy!

– Głupcze, już za późno, musimy stąd u...– i bach!
  
– Rodacy, Polacy, skoro Murzyni są równi to czemu przez tysiące lat nic ciekawego poza tam-tamami nie wymyślili? Polska, dla P...–  bach! Nagle, oglądalność wzrasta, tam gdzie wcześniej straszyła morda poczwary, teraz tylko śliczne macki, ale nie długa była radość, w odbiciu ekranów telewizyjnych, wielu domów, dało się dostrzec – bach! bach! – macki.


– Proszę państwa, nie swoje pieniądze daje, nie te co dostaje, bo z tych dajecie państwo na Radio Maryja, na TV Trwam, za to - ciągnął ojciec dyrektor - bo teraz w Polsce coraz bardziej będzie szło, to z zachod... bach!



– Habemus... bach!
– Wyniki znajdziecie państwo, na poczcie w uso...bach!
– Usilnie wzywamy Was, abyście sprzeciwili się zatwierdzeniu genetycznie zmody... bach!'om, nie było końca.


"Houston, we’ve had a problem"


Wszelkie powierzchowne i ukryte sensy są przypadkowe a historia wydarzyła się naprawdę. 

2 komentarze:

  1. Pierwsze zdanie zostało skwitowane parominutowym HOHOHOHOHO! Dalej nie czytam, mam mackę w oku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale mam słabą subskrypcję, komentarz prawie po miesiącu.

    OdpowiedzUsuń

Czym się różni jeden porządny człowiek od drugiego?