wtorek, 8 lipca 2014

Robot & Frank / I'm Here feat. Puzzlehead


No proszę. Jak miło. 

Dwa filmy, celem ucieszenia serca i duszy, bo takie właśnie są sympatyczne. Bo czego innego spodziewać się po filmach o robotach w kształtach których pięciolatek lepiej by nie wymyślił. 

Czaru niech doda fakt, że I'm Here ma tego samego ojca co Her. Aha, i trwa raptem pół godzinki. Przyjemna muzyka dopełnia rozkoszy.

Robot & Frank, lekki film, że można się uśmiechnąć, nie obciążając przy tym wątroby ani innych ważnych organów. Nawet nie tylko uśmiechnąć, ale i wzruszyć. Rzecz o siwiejącym staruszku który od troskliwego syna otrzymał Robota (gosposia, stróż i rehabilitant w jednym). Taki substytut domu starców. Stetryczałego i, mówiąc oględnie, sceptycznego staruszka oraz tępawego robocika połączy przyjacielska więź. Mimo, że oboje woleli tego uniknąć. Chociaż film miał sporo ambicji, należy o nich nie myśleć, bo bez tego obciążenia bardziej mu do twarzy. Komedia kryminalna.


Jeżeli jednak uśmiech i optymizm są poniżej czyjejś godności, przy jednoczesnej uporczywej, nie znajdującej ujścia chęci na roboty, polecam Puzzlehead. Spokojnie, przez cały film nikt się nie uśmiechnie. Zupełnie inny kaliber, chociaż schemat zdawałby się podobny. Perałka w obskurnym świecie ponurych dystopii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czym się różni jeden porządny człowiek od drugiego?