sobota, 31 maja 2014

kilka uwag o... Noc Oczyszczenia!


 Gdyby tak...

 Umówić się, że ludzie w wigilię bożego narodzenia zmieniają swą postać w pterodaktyle i zamiast składać sobie życzenia, polują razem na małe gryzonie i płazy, po czym ścigają się, kto pierwszy wleci do wulkanu, żeby na samej jego krawędzi zatańczyć taniec mambo.

  Okej, umowa, ale wiecie, tak naprawdę pterodaktyle mają za krótkie nóżki, nawet na afro dance, a co dopiero mambo. Po za tym, na skraju wulkanu pterodaktylom stopiłyby się błony między kończynami i wszystkie powpadałby do lawy. I ten, tak w ogóle, to pterodaktyle nie polują na małe gryzonie, bo wtedy jeszcze nie było ssaków, więc wszystkie były rybożerne. I nie zapominajcie, że to nie możliwe, żeby ludzie zamieniali się w pterodaktyle!



W teorii...
 
  Podobnie w "Nocy Oczyszczenia". Nawarstwiający się stos nonsensów. Umawiamy się między sobą - czas na rozwiązanie, które za jednym zamachem powstrzyma przestępczość i nakręci gospodarkę. Słuchacie? Co roku na jedną noc abrogujemy kodeks karny by w tę oto jedną noc można było bezkarnie mordować, gwałcić, grabić, bić i palić.

  Pobożni i dobrzy ludzie będą więc wydawali krocie $$ na rozbudowane systemy ochronne n.b. działające tylko na papierze,  oczywiście, by zapewnić bezpieczeństwo sobie i bliskim. W tym samym czasie gospodarka kwitnie, napędzana tą eskalacją przygotowań do oblężeń. Gdy nastanie noc oczyszczenia, wzmiankowani wyżej ludzie, będą wyłazić ze swych wspaniałych umocnionych twierdz, aby siać pożogę i śmierć. Ponieważ w gruncie rzeczy nikt nie jest dobry ani pobożny. Ginąć będą głównie bezdomni - skoro zabijemy biedaków, wszyscy będą bogaci! Taki hehe elitaryzm. Na jedną noc zapanuje zwyrodnienie służące kanalizowaniu wezbranej przez rok agresji (same plusy!), by o świcie wrócić do codziennych zajęć.

   Szkoda, że biedni i bezdomni nie będą uciekać i chować się gdzie pieprz rośnie, albo chociażby robić cośkolwiek, zamiast czekać z założonymi rękami, aż do nieszczęsnej nocy oczyszczenia. Choćby na dzień przed nocą oczyszczenia mogliby się przyczaić... (być może zreflektuje się taki dopiero gdy usłyszy syreny a wtedy - olaboga - maczeta w potylicy, tak się, kurka wodna, nie spodziewałem). Ach, może są tak biedni, że nie mają zegarków i kalendarza! Tam do licha! Nie pomyślałem! 


  Ogólnie, ilość bezdomnych tułaczy mogłaby poddać w wątpliwość skuteczność ekonomiczno-zbawczych aspektów czystki, ale nie tutaj, liczy się głównie rozróba i, jak sądzę, promocja miasta. W tym temacie ciekawie mógłby wypowiedzieć się komitet typu "Kraków przeciw igrzyskom".

  Do tego oczywiście pracownicy będą zabijali swoich szefów wymagających wysiadywanie w pracy po godzinach, a uczniowie będą zabijali nauczycielki od chemii - na świecie zapanuje ład i porządek.  A wszystko uporządkuje 0-1 system, przy którym kodeks Hammurabiego to pacyfistyczna igraszka. Nawet najdrobniejsze narażenie się sąsiadowi grozi śmiercią w męczarniach gdy tylko nastanie... noc oczyszczenia! Osią fabuły jest zemsta rozjuszonej ciżby na smutasach odpowiedzialnych za produkcję  i sprzedaż domowych systemów ochronnych. Dorzuciłbym do tej listy autorów tych patologicznych czystek.

W praktyce...

  Och. Tak kochanie, Zoey, nasza dorastająca zbuntowana córka, obraziła się za to, że zastrzeliłeś jej chłopca, z wrzaskiem uciekła płakać do swoiego pokoju. Tak, tak, kochanie, pamiętam że po domu kręci się uzbrojony agresywny morderca, który również i nam, chce poderżnąć gardła, ale przecież nie mogłam jej zatrzymać, wiesz jakie są te zbuntowane nastolatki. Ach! Oczywiście że pamiętam, mamy też jedenastoletniego synka! Kazałam mu odrobić lekcje i wyrzucić śmieci. Na pewno nic mu nie grozi, zbyt bardzo go kocham i jestem taką dobrą matką. Taś, taś uzbrojony i agresywny morderco.

wycięte sceny:
scena 1.

  - Cześć Steve! Co u Ciebie? Jak tam dzieciaki?
  - E, Joffre połamał obie nogi, a Twój syn wypalił Susan oczy kwasem.
  - Tak... co za noc! Ciekawe co nas czeka za rok. Pamiętasz o jutrzejszym brydżu?

scena 2.

   - Och, oglądałem Mechaniczną Pomarańczę i Jokera z Mrocznego Rycerza, więc siłą naśladownictwa nadaję się na głównego antagonistę i wiem jak się z Tobą zabawić... psychoooologicznie...
   - Och, tak, ale napędziłeś mi stracha, używaj sobie, ale teraz pozwól, skoro nie mam mózgu, to może poszukam swoich jaj i znajdę je dopiero pod koniec filmu. Ups! Wybacz, a to ci heca! Chyba akurat używa ich moja zona, ona grała w sędziu Dreddzie bezlitosną boss gangu, więc na Twoim miejscu założyłbym pieluchę.

epilog.

  Po krótkim namyśle - kontrowersje jakie wywołali autorzy świadczą, że jako paszkwil na szerzący się w USA militaryzm (a u nas korwinizm) - film spełnia swe zadania. Widać to zwłaszcza w sequelu, który jest filmem nieco lepszym (chociaż przeciętnym) a szydercze szpile kłują bardziej. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czym się różni jeden porządny człowiek od drugiego?