piątek, 1 lutego 2013

Cyberpunkowy romans.

http://soundcloud.com/innergun/ign007-krojc-pirx-terminus-ii

Dawno Dawno temu, w neoHeliopolis...

- Obiekt w zasięgu.
- I vice versa, padnij!

***

  Krótka seria z automatu zamiotła ciemny zaułek. Ciemność została na mgnienie oka oślepiona nagłym blaskiem, zapalona żywym ogniem. Ogłuszający trzask - jak gdyby kto strącił z drabiny skrzynkę z narzędziami - ucichł - zanim jeszcze podpity majster zdążyłby zmiarkować co zacz i zakląć z niesmakiem.

  Zapadła smolista cisza, oblepiająca ściany, zdawała się zatykać wszelkie otwory z których mógłby dobyć się choćby najcichszy dźwięk. Cisza opadła na ulicę, stopniała, spłynęła w studzienkach, bo nagle - w ciemnym zaułku, ostatecznie skapitulował wózek sklepowy. Z brzęknięciem obalił się na bruk, wysypując jakieś nieokreślone śmieci, wprost w kałużę ozłoconą światem z latarni. Wózek przełamując niezręczną ciszę, w tym pojedynczym spazmie wyraził rozgoryczanie niesprawiedliwym losem - ośmielił leżącą obok kupę szmat. Kupa szmat jak gdyby chcąc zachować dobre maniery- podtrzymać konwersacje - poruszyła się, jak gdyby kurcząc w sobie i dobywając z siebie zdławione pojękiwania. Tak to bywa, gdy kupa szmat okazuje się człowiekiem którego przed chwilą przeszyła seria z automatu. 



***

  Alarm. Przechwycono hakerski sygnał.. Potwierdzenie trafienia. Zagrożenie zneutralizowane. NN.
Mężczyzna. Rh+. Lat 56. Brak ewidencji. Dawstwo 0/rok.  Bezdomny 100%. Rebeliant 76%.. Kontynuowanie patrolu.  - "pomyślała" maszyna.


Złota kałuża latarni pociemniała od krwi.

***

- Szlag! Paladynie, rozwalmy to!- wiadomość nadała postać skulona za aparaturą.                     
- Nie. Za późno - przesłał mężczyzna przyczajony za parapetem, po chwili dodał- Apollonie, przecież omal nas nie wykrył. Gdyby nie tamten nieszczęśnik byłoby po nas. Za moment pojawi się ambulans. Nic tu po nas. Składaj sprzęt i zwijajmy się stąd. 
- Aresie, proszę, chociaż ambulans...- chłopak nazwany Apollonem przesłał wiadomość formą niewerbalną, ale i tak czuć było, że balansuje na granicy histerii. Drżącą ręką sięgnął po opartą o ścianę muchę. -Zostaw. To rozkaz.-  Ares, tytułowany paladynem, nadawał na kanale całej grupy. Jego autorytet, niepodważalny, w pełni zasłużony, operacyjny drugiego stopnia, pierwszy raz od niepamiętnego czasu został zignorowany. Apollon odbezpieczył muchę, podłączył implant i zsynchronizował wzrok.
- Pretendencie... do cholery... dlaczego?! Chcesz nas zgub...- kanał został odłączony. Postać za aparaturą drgnęła. Zdjęła obrożę, odchrząknęła, organ nieużywany zanika, a jego krtań odwykła od konwencjonalnej mowy - Nie nas... Odejdź, proszę. 

  Teraz byli już trupami. Werbalny komunikat zaobrączkowanego. Zaraz zaroi się tu od automatów kontroli. Wszędzie były radary i pluskwy.  Ares zbladł, aż go zemdliło. Minął ułamek sekundy, nagły błysk w oku, zrozumiał że -Chodzi o Hermionę?

  Wczoraj przenieśli ją z programistów do operacyjnych. W sąsiednim sektorze z Hefajstosem włamuje się do stacji sygnałowej. Poker był dość duży, losowość zatrważająca, przygotowany wirus- niesprawdzony, ale ponoć  trzeba to zrobić, jeżeli mamy poważnie mówić, o utrzymaniu dotychczasowej placówki. Hermiona była zdolna, wciąż brakowało zdolnych programistów. Większość operacyjnych to ponabijane ćwiekami i świecące holograficznymi tatuażami cyberpunki, rekrutowane spośród drobnicy hakerskiej. Niby są zorganizowaną formacją, ale w gruncie rzeczy robią co chcą i wpychają się gdzie bądź, nie zwracając uwagi na ryzyko. Tylko nieliczni mogli zasilić szeregi paladynów, a Hermionia nadawała się wyśmienicie. Była potrzebna, miała talent, dlatego na wczoraj zorganizowano jej chrzest bojowy. Przyśpieszoną drogę kariery. Ten wariacki pośpiech był niezrozumiały nawet dla Aresa. Wyglądał jak improwizacja gangu cyberpunków, a nie finezyjna operacja zaprojektowana przez samego Mistrza Administratora.  Apollon zaś, nie mógł się pogodzić z jej nagłym awansem. To nie zazdrość. Chyba ją kochał, a przynajmniej bał się o nią. W tych czasach to chyba znaczy to samo.

-... Niech będzie. Masz 10 minut, później zmienię kody. Teraz Ty zmień tę dzielnice w piekło. To odwróci ich uwagę, powinno, na chwilę. Powodzenia pretendencie.
- Żegnaj Aresie.

***

  Sygnał ambulansu, wezwanego automatycznie za późno, nie na ratunek, a jedynie do dezynfekcji. Czym różnił się od śmieciarki, wiedzą chyba tylko konstruktorzy. Prawdopodobnie niczym. Ale na co byłby tu ambulanse z prawdziwego zdarzenia. To miasto to jeden wielki śmietnik. Stare papiery poderwane podmuchem, nie zdążyły opaść na ziemię, a ambulans już przejeżdża po zwłokach w tę i w tamtą, aż na bruku nie zostanie ślad, po dokonanym morderstwie. Nawet kałuża wyschła. Było już całkiem schludnie, gdy efekt zepsuła odpalona z piętra mucha, która rozpętała piekło, najpierw w zaułku, później na całej ulicy. Uwolniony impuls energii sparaliżował chyba pół dzielnicy i odsłonił śmiałego bojownika, który i tak postanowił walczyć do końca.

***

  Z ulic już dawno zniknęli ludzie. Martwych ściągały ambulanse, a żywi ukryli się pod ziemią albo leżą w mieszkaniach, podłączeni do domowych stacji, raz dziennie oddając ustawową ilość ###. Realizując obowiązek rządowy. Zbydlęcone społeczeństwo zdaje się godzić na ten stan rzeczy. W zamian za posłuszność, jest hodowane w ludzki sposób. Dokarmiani i stymulowani przez domowe stacje wirtualne. Czegóż chcieć więcej, świnia w błocie czuje się jak w raju. Oczywiście pozostaje margines. Zawsze musi być margines, tylko że margines w neoHeliopolis ma wyjątkowo przesrane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czym się różni jeden porządny człowiek od drugiego?