Jeny. Przedwczoraj chciałem zrobić jakąś krótką relację z przeczytania książki Żywe Lalki. Trochę po to, żeby sobie jakoś odreagować, upuścić trochę złej krwi, bo to z jednej strony bezsilność, z drugiej narastający gniew, jak bardzo do wielu ludzi nie dociera, o czym się raz po raz na własnej skórze przekonuję.
Na szczęście nie muszę strzępić języka, tylko mi się wydawało, że mam na to ochotę. Z odsieczą przybyła patologiczna społeczność
internetowa, z charakterystycznym dla siebie przerysowaniem, oddająca sens sprawy. Atrakcją dodatkową jest wyzierające z artykuliku bycie chujem filmwebowych pismaków, którzy tak dobierają słowa i zdjęcia, żeby na poziomie najprymitywniejszych bodźców sprowokować swoją upośledzoną społeczność do ekstatycznego robienia pod siebie w komentarzach.
To bardzo... interesujące, z jaką agresją spotyka się próba uczynienia wyłomu w naszym wyznawanym święcie wzorcu kobiecości sygnowanym przez marki Barbie i Glamour. Hihi. Poza tym, dodatkowo ciekawe, że żółć leje się właśnie na Amy Schumer. Nawet nie wiem iloma warstwami nieplanowanej ironii jest podszyta ta sytuacja.
Wyciąłem powtarzające się komentarze o poprawności politycznej oraz teksty, których nie rozumiałem etc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz