piątek, 15 kwietnia 2016

SFajdanie w multipleksie i nadzieja w podziemiu.


  Kinowe zapowiedzi w kwestii science fiction nie nastrajają optymistycznie. 


„Rynek”, bo tak niestety trzeba to określić, jest wypchany po brzegi kolejnymi ya (o których obszerniej wspomniałem raz kiedyś) oraz ekranizacjami (durnych po stokroć i przeklętych) komiksów o kolorowej hałastrze w plastikowych wdziankach. Choćby nie wiem, jak byłyby głupie, i tak przynoszą swym wyrobnikom krocie. Niestety, dystrybutorzy ocenili – Te świecące dochodowe pokraki wypełniają znamiona gatunkowe SF – jako takie, pchają je do kin, nie zostawiając w głównym nurcie miejsca na nic innego, aż do czasu kolejnych (ech...) Gwiezdnych Wojen. Trudno w tych warunkach uchronić się przed zalewem tandety. Ale można:


   
  
  Tylnymi drzwiami ostatnio przez kina przemknął Lobster – odrealniona wariacja na temat relacji damsko-męskich oraz im podobnych. Elektryzująca to rzecz o związkach i samotności, o tym, w jaki sposób te stany są przeżywane przez bohaterów, ale również przez społeczności w których tkwią. Film drażni zmysły i pobudza do przemyśleń, nad samą formą przekazu, jak i o samym przekazie.


   
  Od tego piątku, tu i ówdzie, można zobaczyć High-Rise. Dość wierna adaptacja cenionej prozy Ballarda. W przepysznym apartamentowcu zasiedlonym przez zblazowane elity, im wyższe piętra tym nobliwsze, dzieją się różne rzeczy.  Szpile wbite tam, gdzie trzeba, pyszna zabawa w znakomitej obsadzie i miłej dla oczu i uszu formie nawiązującej chociażby do Kubricka. Chylę czółka. Czółeczka. W piąteczek piątunio warto wybrać się do kina.



   Na horyzoncie wyłania się jeszcze 10 Cloverfield Lane. Prawie nic o nim nie wiem, poza tym, że to ciepło przez krytykę przyjęta (90% na pomidorach!) kontynuacja horroru science fiction Cloverfield. Hej, pamięta ktoś jeszcze Cloverfield z 2009 roku? Abrams nakręcił dość niekonwencjonalny, jak na owe zamierzchłe czasy, film w konwencji amatorskiej kamery, przez większość czasu nic nie było widać, potwór pojawiał się raptem na kilka chwil. Widzowie byli na ogół rozgoryczeni. Niektórym bardzo się podobało. Niektórzy, przez lata analizowali poszczególne kadry, na tropie poukrywanych przez autorów tajemnic. No więc, bardzo czekałem na kontynuację, ale kolejne jej formy przez lata trafiały do zamrażalki lub bezpośrednio do kosza. Wszyscy z tych, którzy czekali, dawno już stracili nadzieję. Sequel odłożony na Świętego Nigdy, a mniej więcej co drugi (dane wyssane z palca) horror był kręcony z ręki. Wtem! Ostateczna wersja tego tajemniczego projektu jest ponoć dramatem SF, zabawną więc przeszła drogę w kształtowaniu swego ostatecznego jestestwa. 

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czym się różni jeden porządny człowiek od drugiego?