To musi się odbywać nocami.
Ja śpię sobie ukołysany na tej skrzypiącej kanapie, nakryty kołderką jako te niewiniątko, śni mi się piknik i wyścigi w workach. Wtem, uchyla się wejście mojego pokoiku. Przez szczelinę najpierw wsuwają się paluchy zaciśnięte na drzwiach, a zaraz za nimi pojawia się szpiczasty nos i oblicze nieproszonego gościa. Po chwili przeciska się cały i ostrożnie stąpa w moim kierunku. W ciemności jest niewidoczny a w tej ciszy, przerywanej tylko moim miarowym oddechem, całkowicie bezszelestny. Gdy już się do mnie zakradnie, jedną ręką rozwiera mi paszczękę, a drugą przechyla butelczynę z ciekłym amoniakiem, wprowadzając jej trującą zawartość do mojej gardzieli. Obraca się na pięcie, zaciera ręce, uśmiecha się pod nosem i wypełza z pokoju. Godzina 3:05.
To jedna z mniej przerażających teorii tłumaczących poranny ból gardła, nieznośny podczas przełykania, kaszel, chrypę i ból w obrębie płuc. Istnieje jeszcze teoria smogowa. Jest o tyle lepsza, że za jednym zamachem tłumaczy powyższe objawy, tak jak i występujący obocznie świszczący oddech.
Mieszkam w orlim gnieździe osiedla Chrobrego w Poznaniu, więc mam całkiem niezły widok na kopułę pyłu okrywającą miasto. Wolę nie wychodzić na zewnątrz, ale nie mam też specjalnych złudzeń odnośnie szczelności wszystkich okien w mieszkaniu. Gdy sytuacja się trochę poprawi, wyjdę do castoramy i kupię taśmę izolacyjną i zabiję okna deskami i będzie bezpiecznie.
W zeszłym roku korzystałem z aplikacji monitorującej poziom smogu na mieście. Później przestałem z niej korzystać, jakoś nie pamiętam dlaczego. W tym roku znów ją pobrałem i wszystko sobie przypomniałem. Cogodzinne sprawdzanie zmian natężenia rakotwórczych pyłów mnie szybko uzależnia i doprowadza do obłędu. Jeżeli się nad tym zastanowić, to wciąż bredzę o tym smogu. Teraz jeszcze robię screeny i wysyłam Bratu. On też jest podatny na tę paranoję.
W sumie, po co w zdrowej tkance społecznej miałoby się znaleźć miejsce dla takich słabowitych alergików, astmatyków czy tych - pożal się boże - starców i dzieciąt? No i ci biegacze. Ich też trzeba wytępić, tylko się obnoszą po mieście z tym swoim zdrowym trybem życia. Niech pobiegają, niech nawdychają, na zdrowie he! To samo tyczy się pozostałych obywatelek i obywateli. Niech giną. Pomyślał sobie minister środowiska, minister zdrowia, nasza premierka i prezydent. Co za szwarccharaktery.
'mask up!' |