Chociaż przewrót kopernikański pozbawił ludzi najważniejszego miejsca w Boskim planie stworzenia i przeobraził ich w mieszkańców niewielkiej planety krążącej w ogromnym Wszechświecie, człowiek pozostał ukoronowaniem Bożego dzieła. Od XVI do połowy XIX stulecia uczeni snuli rozważania o jego cudowności.[...]
Idea ewolucji, przemian gatunkowych, przedstawiona w 1859 roku w dziele "O powstawaniu gatunków", trafiła w nauce na podatny grunt.
Lewin, R., & Tomaszewski, A. J. (2002). Wprowadzenie do ewolucji człowieka. Prószyński i S-ka.
Fizyczne uwarunkowania człowieka były stopniowo wyjaśniane mechanizmami ewolucji. Nasz gatunek, już od czasu Linneusza, zagościł na dobre w królestwie zwierząt. Oczywiście w charakterze korony stworzenia. Dowodem naszego pokrewieństwa z Bogiem były duchowość, umysł, moralność.
Na szczęście, współczesna nauka nie zatrzymała się na tamtym etapie. Dzięki Bogu, nasze postrzeganie życia - na ogół - nie jest już tak antropocentryczne. Teraz z Bogiem łączy nas już tylko domniemane, moje ulubione, brzemię duszy. Geneza tego, jak to człowiek zlazł z drzewa i rozszczepił atomy, ma coraz mniej znamion baśni o mitycznych herosach (w książce przytoczone są rozmaite historyczne "cudowna opowieść o wędrówce Człowieka" czy "nieustanne dążenie Człowieka ku Przeznaczeniu"). Jesteśmy mechanizmami - pulą zwycięskich genów w wyścigu. Ojej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz