wtorek, 30 września 2014

Kongres / Przez ciemne zwierciadło


  Wszystkim tutejszym notkom zdaje się udzielać pomroczność ich autora. Cierpi na tym blog, obarczony niekonsekwencją i nonsensem. Nim jeszcze nam obu zabełta w głowach ta schizofreniczna idea, warto nadać temu jakiś  kontekst, bo łatwiej cierpieć gdy towarzyszy nam jakieś "My". Innymi słowy, jest bardzo późno i bardzo powoli kombinuję, ale - bez zagłębiania - przyjrzyjmy się dwóm zagadnieniom.

a) czy i czym jest rzeczywistość
b) czy i czym jestem

  W platońskiej jaskini zadajmy sobie pytania z zakresu kartezjańskiej fenomenologii, zagryzając kanapką z LSD. Czy te filmy istnieją nadal, gdy przestanę na nie patrzeć?

  Rozmaite powiązane z tymi zagwozdkami niepokoje, trapiące filozofów od tysiącleci, wysłowili P. Dick i S. Lem. Cóż za wspaniały duet. Genialne umysły dzielone kurtyną, oceanem i wzajemnym powątpiewaniem we wzajemne istnienie (przepraszam, że na potrzeby notki czynię z Lema nie racjonalistę, wiadomo kto-kogo). Leciwa proza doczekała się ekranizacji. Dlaczego? Ponieważ, to, co dzieścia lat temu wydawało się odległą fantazją, dziś jest tuż za progiem.  

  Rzeczywistość percypowana na podstawie docierających nas danych zmysłowych może być, i jest bez dwóch zdań, jedynie ułudą, naprędce skleconą projekcją, którą łatwo nagiąć i zmanipulować. Kto może w przyszłości maczać w tym palce i jaki ma w tym cel? Zuckerbergowska meta-rzeczywistość dopiero raczkuje, ale jeszcze nie raz nas zaskoczy.

  Zaprezentowane tu dwa świetne połączenia filmów aktorskich i animacji, doprawione są sporą dawką surrealistycznego odlotu, oprócz tego pozostawią widza z niejednym pytaniem i wątpliwością, a jeżeli nie, to przynajmniej będą silnym estetycznym doznaniem. Teraz sobie przypomniałem, że o Kongresie napisałem nieco obszerniejszą notkę na tamtym blogu. Spokojnie, to niczego nie zmienia. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czym się różni jeden porządny człowiek od drugiego?