Cześć (o antologii i prywatne sprawy u dołu)
Tęskniąc za Strugackimi sięgnąłem po prozę radzieckich
pisarzy SF w ogólności z wiarą, że trafię na jakiś ich epigonów. Konkretnie - Antologia SF. Galaktyka (tom I). Wrażenia? Z kilkunastu autorów i autorek, Braciom Strugackim mało kto do pięt dorasta. Głównie doskakuje
Bułyczow i nawet z niezłymi efektami. Bez użycia mikroskopu można też
dojrzeć Ilię Warszawskiego, który nie tylko zabawnie dowcipkuje, ale i
szarżuje z ciekawym apokryfem żywotu profesora Jezusa Chrystusa, czyli jednym słowem pewnego naukowca z komunistycznej utopii, który zagubił się w paradoksach podróży w czasie. Jezus nieudolnie wpajał swym judejskim apostołom pacyfizm, opisując zgubne
skutki użycia bomb termojądrowych przez nieodpowiedzialne rządy
światowe.
— A o czym naucza? — zainteresował się zarządca napełniając kubek swego rozmówcy.
— O wszystkim. Aż spamiętać trudno.
— Na przykład?
— Przede wszystkim o niewolnikach i bogatych. Nie wolno, powiada, mieć niewolników, bo inaczej nie dostaniesz się do królestwa niebieskiego.
— Naprawdę?
— Jasne! — Judasz pociągnął solidny łyk. — Bogaci zaś będą u Jehowy wozić ciężary zamiast wielbłądów. A za karę będzie ich Jahwe przewlekać przez ucho igielne.
— Kiedy to będzie?
— Wkrótce nastąpi koniec świata, ukaże się jeden taki anioł… termo… termo… nie pamiętam jak się nazywa, ale pamiętam, że jak palnie! Wszystko zgorzeje, ale ocaleją ci, którzy podstawiają
lewy policzek, gdy biją ich w prawy.
— Ciekawie naucza ten twój prorok.
Ilia Warszawski "Pętla histerezy"
Reszta
pisarzów i pisarek nie
robi specjalnego wrażenia, co najwyżej poprawne rzeczy. W tomie są dwa
opowiadanka Strugackich i one wyróżniają się pisarską sprawnością w
baardzo ostentacyjny sposób. Otóż większość opowiadań w zbiorze piłuje jakieś
konkretne szablony SF, a to wehikuły czasu, a to genialny naukowiec, a to kontakty z Braćmi w
Rozumie, natura ludzka i jej ograniczenia te rzeczy. A Strugaccy po swojemu -
opowiadanie o tym jak na jednej takiej mało istotnej placówce w przestrzeni orbitalnej Jowisza zabrakło konserw, ale nagle niespodziewanie znajdują
się jeszcze dwie skrzynki. I jakże takie opowiadanie jest napisane! Ja nawet nie
czytam, ja wchłaniam.
Nawiasem mówiąc, czy nie chce pan jeść? To bardzo dobrze, że pan nie chce. W naszej spiżarni nic pan nie znajdzie. Najbliższy tankowiec z zaopatrzeniem przybędzie dziś wieczór lub jutro i proszę mi wierzyć, że to jest bardzo smutne, ponieważ fizycy przyzwyczaili się jadać codziennie i żadne błędy zaopatrzenia nie mogą ich tego oduczyć.
Strugaccy Eunomia. Niszczyciele planet
W
samej antologii dominuje jednak (ilościowo) wspomniany już Bułyczow. Bajka Świeży
transport złotych rybek, to prawdziwe złoto, a dłuższe opowiadanie Biała Śmierć nie szokuje być może odkrywczością, stanowiąc typową
progresorską sztampę z czasów świetności tego konceptu, ale sama forma
to wielka radość:
Drobna próbka Bułyczowa z "Białej Śmierci", żebyś wiedział_a w czym rzecz:
Z bliska okazało się, że to nie liście, ale utkane z pajęczyny woreczki, które dźwigały przemieszczające się z gałęzi na gałąź gąsienice. Zobaczywszy Pawłysza gąsienice zaczęły go straszyć podnosząc głowy i szeleszcząc przednimi nóżkami. [...] Pawłysz wyciągnął kamerę i przez parę minut fotografował życie doliny, zmusił się nawet do powrotu pod różowe drzewo z obrzydliwymi gąsienicami, które nader się denerwowały i sprawiały wrażenie, że zaraz zaczną mu skakać do twarzy.
albo
Zobaczył, że w dół rzeki idą inne dwunogi. Było ich sześć. Wszystkie uzbrojone we włócznie, podobne do ogromnych widelców.
Przenosząc wzrok na znaną już sobie dwójkę zobaczył, że gwałtownie skryła się w trawie. — Aha! — powiedział — wrogie plemiona. I nasi są w mniejszości. Sytuacja się zaostrza. Z tyłu „słoń”, z przodu rywale. No i co my z tym fantem zrobimy? Jeden z dwunogów (Pawłysz jak kibic na stadionie podzielił obecnych na drużyny i wybrał sobie tę, której zamierzał kibicować) rzucił się na trawę i walił pięściami po kamieniach. [...] Zarzucą sieć, pomyślał Pawłysz, i przebiją go włóczniami. Chyba należy już wkroczyć i oznajmić: Jestem waszym nowym bogiem. Kończcie z tym przelewem krwi! [...] Pawłysz przypuszczał, że chodzi o to, że wojownicy chętnie by się mu podporządkowali, ale poczucie obowiązku nie pozwala im wypuścić uciekinierów na wolność. I znów stanął przed problemem. Niewykluczone, że jego dwunogi narozrabiały nieludzko w domu. Na przykład zjadły swoją jedyną ukochaną babcię i teraz grozi im za to publiczna nagana. Rozpędzisz karną ekspedycję — przyłożysz rękę do rozwoju przestępczości młodzieży na tej planecie. Choć oczywiście wchodzą w grę i inne możliwości. W końcu wzruszył ramionami zdecydowawszy, że dalsze wydarzenia powinny potoczyć się swoim torem.
Nie twierdzę, że reszta opowiadań nie nadaje się do niczego, ależ skąd! Dają pewną frajdę. Rzecz w tym, że ja mylnie sadziłem, że ta rosyjska dusza, pisarska sprawność i erudycja na miarę Dostojewskiego wynikały już wprost z samego posiadania wewnętrznego paszportu obywatela ZSRR. A tu nie, to jednak wyjątki nie reguła.
A teraz coś o sobie:
Postarzałem się od czasu ostatniego wpisu. Ostatnio zatroskałem się nawet czy aby nie czas na spisanie memuarów. To jeszcze nie czas - odpowiedziałem sobie. Tak jakby mnie to stwierdzenie uspokoiło, ale na wszelki wypadek postanowiłem odkurzyć bloga.
Średnio raz na dwa tygodnie rozpiera mnie chęć napisania opowiadania SF,
a dwa razy na tydzień: tekstu na temat jakiejś zagranej gierki, lub zaczytanej
książeczki. Jestem mocno zdeterminowany, tematów do pisania mam o tyle i trochę,
dziękuję, nie narzekam, nawet czas by się znalazł. Cóż stoi na
przeszkodzie? Prawy alt, który płata małpie figle i kastruje słowom ogonki z jednej, brak sił twórczych z lewej strony. Nie chcę
przesadnie hamletyzować, ale już po tych paru niepełnych akapitach
czuję jak szczypią mnie oczy ze znużenia. Wracam późno i mocy starcza, na ogół, jedynie do gierek i
literatury fantastyczno-naukowej. No tak, bardzo boleję, że te proste
rozrywki, których sobie nie odmawiam, są pozbawione głębi, jakiej nadać
mogłyby im tylko regularne raporty, recenzje, porównania, opisy i
dygresyjki na ich temat.